Przejście kondycyjne w Beskidach. Trekking górski
W listopadzie Beskidy pustoszeją. Dni są krótkie, często ponure i mgliste, na szlakach tu i owdzie pojawia się pierwszy, obfity śnieg. Początkiem grudnia, w wyższych partiach, robi się już całkiem zimowo. Właśnie wtedy, w adwencie, wyruszamy na szlaki – w rejon Wielkiej Raczy i Oszusa (czasami na mapach widnieje nazwa Oszust), a potem na Romankę, Rysiankę i Pilsko. Las w grudniu jest cichy, uśpiony, mroczny, a pod nogami skrzypi śnieg albo szeleszczą bukowe liście. Gdzie nie gdzie pojawiają się ślady wilka, rysia a nawet niedźwiedzia.
Z Rycerki Górnej na Wielką Raczę
Aby przejść całą grupę Wielkiej Raczy (1236 m n.p.m.) i Oszusa (1155 m n.p.m.), najlepiej zacząć w Rycerce Górnej Kolonii. Można tu dojechać autobusem z Żywca lub Rajczy (kursują bardzo rzadko), albo własnym samochodem. W Rycerce Kolonii, na końcu drogi jest leśny parking dla samochodów osobowych. Marsz zaczynamy od tego parkingu. Bardzo szybko opuszczamy drogę asfaltową i za żółtymi znakami kierujemy się w prawo. Leśna droga stopniowo wznosi się do góry i trawersuje wyrąbane zbocze. Po ok.1 godzinie marszu dochodzimy do bukowego lasu. Buczyna karłowacieje wraz z wysokością. Nasz szlak w partii podszczytowej przebiega bardzo blisko granicy państwa i biegnącego nią, znakowanego na czerwono, szlaku ze Zwardonia.
Schronisko PTTK na Wielkiej Raczy
Gdy nasza ścieżka dojdzie do granicy i skrzyżowania szlaków, należy ostro skręcić w prawo. Po kilku minutach dochodzimy do schroniska na Wielkiej Raczy. Gospodarze, Daniel i Agnieszka Hudziakowie, zawsze miło witają turystów. Warto się tutaj zatrzymać na coś dobrego.
Wielka Racza (1236 m n.p.m.) – Przegibek (1000 m n.p.m)
Kolejny etap rozpoczynamy na szczycie, ponad schroniskiem, na naturalnej hali, obejmującej partie szczytowe. Znajduje się tu niewielka platforma widokowa a z niej rozległa panorama na cztery strony świata. Widać Tatry, Małą Fatrę, Beskid Żywiecki i Beskidy Kysuckie na Słowacji. Od tej pory, przez trzy dni, prawie cały czas, pójdziemy fragmentem Beskidów, przez który przebiega Wielki Europejski Dział Wodny. Ze szczytu do schroniska na Przegibku mamy ok. 3 godz.10 min. marszu (latem). Szlak prawie cały czas przebiega granicą państwa, czasem tylko trawersem omija większe wzniesienia.
I tak na początku dochodzimy do Małej Raczy (1153 m n.p.m.), której zbocza pokrywa rozległa hala, niegdyś tętniąca życiem wypasanych tu owiec. To miejsce zawsze jest urocze. Jesienią zatrzymujemy się tu na jagody, zimą olśniewają nas oszronione drzewa, błyszczące w słońcu.
Gdy jest mgła lub świeży śnieg, trzeba uważać, gdyż szlak puszcza tu granicę i odbija nieco w lewo.
Ścisły Rezerwat Przyrody „Śrubita”
Kontynuujemy nasz trekking górski. Po około 1, 1/4 godziny dochodzimy do miejsca, które ja nazywam żlebem leniwca – często, wędrując z Wielkiej Raczy na Przegibek, tutaj właśnie dopada mnie lenistwo i skracam wędrówkę. Można stąd zejść dość wygodną, leśną drogą lub ścieżką przyrodniczą do Rycerki Górnej Kolonii. W okolicach tego miejsca niemalże wchodzimy w obszary ścisłego rezerwatu przyrody Śrubita. Wędrujemy przez starodrzew pierwotnej puszczy karpackiej. Szlak znów wchodzi na pas graniczny.
Schronisko PTTK na Przegibku
W sumie po ponad czterech godzinach wędrówki dochodzimy na Przegibek (1000 m. n.p.m.) – rozległą przełęcz pomiędzy Bendoszką Wielką a Banią. Aby dojść do schroniska, trzeba opuścić granicę państwa i skierować się w lewo, na polanę, na której stoi kilka domów osiedla o tej samej nazwie. Na końcu polany, pod lasem, czeka na nas schronisko prowadzone od lat przez niezwykle miłą rodzinę Frontów. Można tu liczyć na nocleg i bardzo dobrą kuchnię. Gospodarze są pomocni. Tutaj kończymy pierwszy dzień wędrówki. Jeżeli nie ma śniegu, przejście całej trasy bez odpoczynków zajmuje 5 – 6 godzin. Jeżeli jest śnieg, to już zupełnie inna bajka. Wszystko zależy od ilości i rodzaju śniegu oraz od „pary” w nogach.
Tego dnia pokonujemy ok. 16 km. Suma podejść to zaledwie 910 m. Zejście ok. 580 m. W grudniu 2018 roku dotarliśmy tutaj, gdy było już ciemno. Przejście z Wielkiej Raczy po dość głębokim, nieprzetartym śniegu zajęło nam 6 godzin. To standard. Zimą czas trzeba liczyć dwa razy.
Wielka Rycerzowa i Przełęcz Podoszus
Planując przejście z Przegibka na Przełęcz pod Oszusem trzeba wstać, gdy jeszcze jest ciemno. Wychodzimy ze schroniska najpóźniej o 07.30 i kierujemy się przez polanę pod las, do węzła szlaków na granicy państwa. Wybieramy wariant biegnący pasem granicznym na szczyt Wielkiej Rycerzowej (1226 m n.p.m.). Latem to proste i krótkie przejście, ale w grudniu może zająć 2-3 godzin.
Ze szczytu Wielkiej Rycerzowej przyjemnie jest zejść na podszytową halę, do Bacówki PTTK. To małe, przytulne schronisko. O tej porze roku w jadalni często pali się w kominku a kuchnia serwuje racuchy własnej roboty.
Bacówka PTTK na Wielkiej Rycerzowej
Po krótkim odpoczynku i gorącej herbacie (należy pić ciepłe napoje, wszędzie, gdzie jest to możliwe), wychodzimy z powrotem na szlak. Tym razem wybieramy żółty wariant, trawersujący Wielką Rycerzową aż do Przełęczy Przysłop (940 m n.p.m.
Tutaj ponownie wchodzimy na pas graniczny i za niebieskimi, słowackimi znakami podążamy dalej. Od tej pory będzie bardziej ciężko. Wchodzimy w teren zimą prawie w ogóle nie uczęszczany, odludny i dziki. Na początku grudnia prawie zawsze zalega tutaj śnieg. Podejścia i zejścia są strome i dość męczące. Ale idziemy. W tej dziczy można poczuć się dość samotnie, zwłaszcza gdy tu i ówdzie pojawiają się ślady wilka a nawet rysia i niedźwiedzia.
Przełęcz Przysłop – Pański Kamień – Podoszus
Najbardziej charakterystycznym miejscem na tym odcinku jest stary, graniczny kamień z czasów Austro-Węgier, tzw. Pański Kamień. Znajduje się na zachodnim krańcu Równego Beskidu. Został tu ustawiony w 1888 roku jako kamień wyznaczający granice dóbr Zamku Orawskiego, ale także dla upamiętnienia leśniczych, pracujących w dobrach orawskich.
Przełęcz pod Oszusem (Podoszus) – Orawska Leśna
Po godzinach docieramy na Przełęcz pod Oszusem – Podoszus (956 m n.p.m.) – na mapach czasami Oszust i Podoszust. Zwykle, w warunkach gdy jest nieprzetarty śnieg, jest to już ok. 15.00 po południu, robi się ponuro i chłodno. Stąd możliwe jest zejście „na krechę” do leśnej drogi ( ok. 500 m i ok. 100 m deniwelacji) i dalej do Soblówki. My wybieramy zejście w kierunku południowym, do stacji narciarskiej w Orawskiej Leśnej. Tamtejsza Chata Kohutik jest przytulna, ciepła i wygodna. Mamy ok. 1 godziny zejścia w dół. Trochę stracimy wysokości ( ok. 190 m.), ale dojście do następnego schroniska na Krawcowym Wierchu byłoby zbyt wyczerpujące. Idziemy do Orawskiej Leśnej.
Odległość ze schroniska na Przegibku do Orawskiej Leśnej: ok. 18 km. Suma podejść ok. 700 m, zejście ok. 900 m. Czas przejścia latem, ok. 6 godzin. Zimą wszystko zależy od śniegu i „pary” w nogach.
Orawska Leśna – Oszus – Przełęcz Glinka (Ujsolska)
Poranek w Chacie Kohutik. Filiżanka mocnej kawy z odrobiną śmietanki. Zapach roznosi się po zakamarkach drewnianej jadalni. Pora opuścić to urocze miejsce. Zaopatrzeni w stuptuty (niezbędne w Beskidach o tej porze roku) i termosy, wyruszamy na przełęcz, z której wczoraj schodziliśmy w to miejsce. Po ok. 1 i 1/2 godz. dochodzimy na Podoszus (956 m n.p.m.) i dalej, już bardziej stromo, na rozległy wierzchołek Oszusa (1155 m n.p.m.) – najwyższy punkt leży po stronie słowackiej. Polskie zbocza góry, w kierunku wsi Soblówka, objęte są ochroną. Został tu utworzony Rezerwat Przyrody Oszast, chroniący fragment Puszczy Karpackiej (bukowo – jodłowy las z domieszką świerków i jaworów.).
Po zejściu z Oszusa (również stromo) podążamy już ku Przełęczy Glinka. Pozostało jeszcze ok. 2,5 godz marszu ( ok. 8,5 km ). Wreszcie ukazuje się droga asfaltowa, łącząca Żywiecczyznę ze słowacką Górną Orawą. W lewo mamy wieś o nazwie Glinka, w prawo orawska wioska Novot.
Czas przejścia z Orawskiej Leśnej na Glinkę to ok. 4,5 godziny, odległość ok. 13 km. Suma podejśc ok. 570 m., zejście ok. 520 m. Latem lighcik, w grudniu już nie. Nasz trekking górski właściwie dobiegł już końca, ale…..
Z Przełęczy Glinka na Krawców Wierch
Jeśli komuś jest mało, może pokusić się o dalszą godzinę wędrówki. Podążając prawie cały czas granicą możemy dojść na Krawców Wierch. Zlokalizowana na Hali Krawculi Bacówka PTTK na Krawcowym Wierchu (1038 m n.p.m.) daje możliwość odpoczynku i posiłku. Kto ma jeszcze dodatkowy dzień czasu, może tutaj spędzić noc i na następny dzień powędrować na Halę Rysiankę lub Pilsko. My schodzimy do Złatnej i tutaj kończymy nasze przejście kondycyjne.
Piękna trasa! Beskidy o tej porze są naprawdę magiczne.
Piękna, ale wymagająca. Gdy spadnie świeży śnieg, czas przejścia może wydłużyć się nawet dwukrotnie. Z sześciu godzin może zrobić się dwanaście i trzeba być na to przygotowanym.