Alpejski trekking w Szwajcarii – przejście od schroniska do schroniska
Na początek trochę historii. Wszystko zaczęło się II połowie XIX wieku. Mont Blanc był już zdobyty. Większość alpejskich olbrzymów dotknięto już ludzką stopą a w Europie zaczęły powstawać towarzystwa górskie. Najstarsze z nich, Brytyjski Klub Alpejski (założony w 1857 roku), zrzeszał ówczesnych zapaleńców górskich wędrówek. To właśnie jego członkowie wytyczyli pierwszy szlak alpejski z Chamonix do Zermatt. Nazwali go wówczas The High Level Route. Haute Route to francuska wersja tej nazwy, aktualnie używana najczęściej w opisach i literaturze.
Początkowo był to szlak letni. Latem w tamtych czasach wycieczki w Alpy były o wiele bardziej fascynujące, niż dzisiejszy trekking. Od 1911 roku Haute Route przemierzany jest również zimą. Zimowe narciarskie tury rozpoczęli Francuzi, a ta wyjątkowa alpejska wycieczka stała się skiturowym klasykiem. Nasz trekking jest wariantem letnim. Ponieważ okolice Chamonix, Argentiere, Le Tour, Trient i Champex Lac są przez nas odwiedzane podczas Trekkingu wokół Mont Blanc, aby nie powtarzać trasy, zaczynamy w Le Châble w Val de Bagnes. Ale wcześniej…
Tajemnicza Wielka Przełęcz św. Bernarda – Col du Grand-Saint Bernard (2469 m n.p.m.)
Wielka Przełęcz św. Bernarda (2469 m n.p.m.) to wygodne, rozległe siodło w grani Alp Zachodnich, znana od tysięcy lat jako jedno z łatwiejszych przejść z północy w kierunku południa i Półwyspu Apenińskiego. Znalezione tutaj artefakty potwierdzają, że przez Col du Grand-Saint Bernard wędrowali ludzie w epoce kamiennej, w epoce brązu i żelaza.
Przemierzali ją Celtowie, Rzymianie, później chrześcijanie: wojownicy, żołnierze, kupcy, obieżyświaty, pielgrzymi i ciekawscy…W XI wieku biskup Aosty Bernard zorganizował tutaj hospicjum – pierwsze w historii Alp schronisko i stacje ratunkową dla tych, którzy wędrowali przez przełęcz. Obecne Hospicjum jest kontynuacją tego pierwotnego przedsięwzięcia. Warto się tutaj zatrzymać, postawić stopę na kamiennej drodze rzymskiej, zwiedzić klasztor bernardynów, kupić pluszowego pieska – ratownika. Miejsce jest na tyle ciekawe i piękne, że można tu spędzić wiele godzin. Na przełęczy otwierają się rozległe panoramy. Z jednej strony Dolina Aosty i Alpy Graickie, z drugiej szwajcarski kanton Valais, Dolina Rodanu i bielejące w oddali Alpy Berneńskie. Zjeżdżając w dół czasami mija się pielgrzymów podążających do Rzymu słynną Via Francigena.
Haute Route: Le Chable, Verbier i Lac Louvie
Le Chable to maleńka, szwajcarska wioska. Tutaj kończy bieg pociąg z Martigny i startuje kolejka do Verbier i dalej na Croix Ruinettes i na widokowy Mont Fort (3328 m n.p.m.). My zaczynamy trekking szlakiem Haute Route na Croix Ruinettes. Wygodnym trawersem omijamy schronisko Mont Fort. Mamy zbyt mało czasu, aby się tutaj zatrzymać.
Col Termin – najwyższa przełęcz w pierwszym dniu na Haute Route
Podążamy coraz węższą ścieżką na Col Termin. Z trawersu podziwiamy cudowne panoramy – widać otoczenie doliny Bagnes, imponujący lodowiec Glacier de Corbassiere i masyw Grand Combin (4314 m n.p.m.).
Z Col Termin schodzimy nad szmaragdowe Lac Louvie. Możemy tutaj dłużej odpocząć. Nad jeziorem położone jest sympatyczne, drewniane schronisko – Cabane de Louvie. Część naszej grupy jest już uszczęśliwiona – zostaje tutaj na nocleg. Wieczór nad Lac Louvie jest szczególnie piękny.
Haute Route przez Col Louvie do Cabane de Prafleuri
Kolejny dzień na Haute Route. Poranek nad Lac Louvie jest pracowity. Turyści w pośpiechu pakują plecaki, aby ok 07.00 wyruszyć na szlak – to najdłuższy dzień na tym alpejskim trekkingu. Ścieżka początkowo wiedzie wzdłuż jeziora, a następnie podnosi się w kierunku Col de Louvie. Widok na Grand Combin jest imponujący. Napawamy się nim, gdyż po przekroczeniu przełęczy zniknie z naszych oczu.
Za Col de Louvie (2921 m n.p.m.) rozciąga się trudny orientacyjnie teren – Grand Desert, którą otacza fragment grani o nazwie Rosablanche. Woda spływająca z lodowców często uniemożliwia przejście tedy suchą nogą. Trzeba omijać mokre płaty śniegu i poszukiwać płytszych miejsc na rwącym potoku. Czasami niestety, trzeba zdjąć buty, aby potem móc wędrować w suchym obuwiu. Kontakt rozgrzanych stóp z lodowata wodą dodaje energii. We mgle lub deszczu jest naprawdę nieciekawie.
Za Grand Desert czeka nas jeszcze strome podejście na Col de Prafleuri (2965 m n.p.m.). Potem już tylko w dół do schroniska – Cabane de Prafleuri (2624 m n.p.m.)
Fascynująca Pas de Chèvres na Haute Route
Poranek w Prafleuri. Wyszłam na taras schroniska. W dolinie Val d’Héremence wyłaniały się osnute mgłą szczyty. Dwie, położone prawie naprzeciw siebie przełęcze, Col de Prafleuri i Col des Roux, przypominały o tym co było wczoraj i w wyobraźni kreśliły początek dzisiejszego odcinka Haute Route.
Z Prafleuri na Col des Roux (2804 m n.p.m.) musimy na krótkim odcinku pokonać prawie 200 m. podejścia. Ścieżka prowadzi zakosami, a zbocze jest dość mocno zerodowane. Col des Roux to wąskie siodło, porośnięte trawą i kępkami wszędobylskich goryczek.
Panorama z Col de Roux
Z jednej strony widzimy osławioną już Col de Prafleuri, z drugiej otwiera się przed nami fantastyczny widok na otoczenie Lac des Dix. Trawiastym, pełnym kwiatów zboczem, schodzimy nad jezioro Dix ( 2372 m n.p.m).
Potem tylko wędrówka wzdłuż jeziora, wejście na morenę lodowca Glacier de Cheilon i już jesteśmy na drugiej stronie doliny. Nasza trekking w Alpach Walijskich nabiera tutaj szczególnych wrażeń. Przed nami Mont Blanc de Cheilon (3870 m n.p.m.) – imponujący szczyt w masywie Ruinette.
Rozpoczynamy podejście na słynną Pas de Chèvres (2991 m n.p.m.). Po drodze mijamy odejście na nieco łatwiejszą (nie ma drabin), ale bardziej przykra z powodu osuwających się kamieni, Col de Riedmatten.
Odcinek Haute Route z Pas de Chèvres do Arolla jest naprawdę bardzo przyjemny. Z przełęczy wprawne oko dojrzy Matterhorn. „Krowimi ścieżkami”, wśród zielska, z widokiem na Pigne d’Arolla (3790 m n.p.m.) i Mont Collon (3673 m n.p.m.) pomykamy w dół. Ok 1/2 godziny przed centrum wioski napotykamy bar z zimnymi napojami i wszelaką dobrocią, której pragnie wycieńczony długą wędrówką turysta. Tutaj dla wielu kończy się dzisiejszy trekking w Alpach.
Na Haute Route w Arolla kończy się zabawa…
W Arolla trzeba wybrać – trekking turystyczny czy tura wysokogórska. Ja opiszę wariant wysokogórski. Od rana trwa mierzenie raków i dyskusja, czy marki Grivel czy Black Diamond są lepsze, dopasowywanie uprzęży, wymiana czekanów, zastanawianie się, czy zabrać kask czy nie. Około południa ruszamy do schroniska Cabane des Vignettes (3160 m n.p.m.). Schronisko położone jest na Col des Vignettes, pomiędzy Pigne d’Arolla a Mont Collon. Trekking trwa krótko – ok 4 godzin. Ostatni fragment to strome podejście lodowcem Glacier de Pièce.
Haute Route z Col des Vignettes do Bertol i marzenia o myciu zębów
Życie w wysokogórskich schroniskach alpejskich jest trochę jak w wojsku. Dużo ludzi na małej powierzchni powoduje, że trzeba zachować porządek, stosować się do reguł i słuchać szefa schroniska. Inaczej może okazać się, że rano nie masz raków, twoje nieprzemakalne buty marki Meindl są mokre a czołówkę Petzl ktoś rozdeptał. Zasada nr 1 – trzymaj w porządku swoje rzeczy.
Pobudka o 03.30, ok. 04.00 śniadanie, ok. 04.45 wychodzimy. To ostatni moment. Jest jeszcze prawie ciemno. Cudowny wschód słońca zastaje nas na lodowcu Glacier d’Otemma.
Potem przejście na Glacier d’Arolla i podejście na Plans de Bertol. Czas na lunch i odpoczynek. Jeszcze tylko lodowiec Glacier de Bertol, wspinaczka po drabinie i stajemy przed drzwiami Cabane de Bertol (3311 m n.p.m.). Ciasne schronisko z toaletą na zewnątrz i paskudnym jedzeniem.
W Cabane de Bertol zapomnij o prysznicu. Jeżeli nie ma w beczce deszczówki, zapomnij też o myciu zębów. Szefowa schroniska każe przewodnikom zmywać talerze po swoich klientach – nikt nie protestuje! Noc jest krótka, a wyjścia do toalety owocują mistycznymi przeżyciami w sercu lodowych gór.
Wejście na Tete Blanche – najwyższy szczyt na Haute Route
04.30 a my już na drabinach, w zejściu na lodowiec Glacier du Mont Mine. Lodowcem, pomiędzy Dents de Bertol a Mont Mine wspinamy się na Tête Blanche (3710 m n.p.m). Szczyt jest łatwy do zdobycia. Z wierzchołka roztacza się niezwykły widok. W bliskości widzimy czterotysieczniki: Dent d’Hèrens i Matterhorn (4476 m n.p.m.), z drugiej strony Dent Blanche (4357 m n.p.m.), w dali widnieje Mont Blanc. Od piękna kręci się w głowie. Na naszym Haute Route to najwyższy punkt.
Rozpoczynamy zejście. Po dotarciu do przełęczy Col d’Hèrens rozpoczyna się najtrudniejszy fragment naszego Haute Route – lodowiec Stockjigletscher. Tutaj trekking w Alpach nabiera smaczku. Kluczenie między szczelinami, wypatrywanie możliwej drogi, omijanie dziur. Na Stockjigletscher często, gdy zejdzie się w dół, trzeba potem wrócić do góry i rozpocząć kolejną próbę przejścia w nieco innym miejscu. Dobrze wtedy mieć dobrą widoczność.
Schonbielhutte tuż za zakrętem, czyli za cztery godziny.
Po pokonaniu lodowca i wejściu na morenę ukazuje się upragnione schronisko Schonbielhutte. Wydaje się blisko ale do celu dotrzemy za kilka godzin. Tutaj czeka nas odpoczynek i noc z widokiem na Matterhorn. Rano schodzimy do Zermatt. Nasza przygoda na Haute Route dobiega końca. Wieczorem przy piwie dyskutujemy o tych, którzy poszli trasą turystyczną.
Większość zdjęć zamieszczonych tutaj wykonałam sama, kilka otrzymałam od uczestniczących w trekkingu przyjaciół. Niestety, ponieważ upłynęło kilka lat, a zdjęcia nie były podpisane, nie potrafię wskazać ich autora. Niemniej jednak, bardzo serdecznie za nie dziękuję. Ania Piątek-Morawiec
Pięknie 🙂 Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Dziękuję, również pozdrawiam.