Przejście kondycyjne w Polskich Tatrach Zachodnich
Przejście kondycyjne to przygoda nie dla każdego. Trasy zaplanowane są tak, aby wycisnąć z siebie ostatnie poty – albo poprzez długość trasy, albo poprzez różnice wysokości, albo poprzez trudne warunki marszu (śnieg, lód, itp.). Tym razem zapowiadało się hardkorowo. Przez cały weekend miało lać, jak z cebra, w Tatrach spadło sporo świeżego śniegu, który pokrył tony tego starego, mokrego i ciężkiego. Góry, z powodu złej prognozy, opustoszały.
Dolina Kościeliska i Dolina Miętusia
W piątek rano, z nieśmiałą nadzieją na poprawę, wyruszyliśmy na szlak. Plan był taki: Dolina Kościeliska – Dolina Mętusia – Kobylarzowy Żleb – Przysłop Miętusi – Czerwony Grzbiet – Małołączniak – Krzesanica – Ciemniak – Chuda Turnia – Dolina Miętusia – Dolina Kościeliska. Nasza wycieczka górska rozpoczęła się optymistycznie.
W Miętusiej spotkaliśmy ekipę z TPN-u, która przy użyciu anteny, próbowała namierzyć chodzącego z nadajnikiem niedźwiedzia. Potem ślady misia spotkaliśmy powyżej przełęczy Przysłop Miętusi.
Tutaj zrobiliśmy chwilę przerwy, aby spojrzeć na Wantule. Na chwilę odkryła się zza mgły Wielka Świstówka. Wycieczka w Tatry zawsze pełna jest ciekawych widoków.
Kobylarzowy Żleb, Czerwony Grzbiet i Małołączniak
Początkowo pogoda była dość stabilna, ale Kobylarzowy Żleb przywitał nas deszczem. Dolało wszystkim. Tuż pod Czerwonym Grzbietem schroniliśmy się pod skałami. Damska Dziura zachęcała do dłuższego pobytu, ale gdy tylko zelżało, ruszyliśmy dalej.
Wiosna w Tatrach jest czasem niełatwym. Podczas, gdy w dolinach mamy już kwitnący maj i można nawet polegiwać na trawie, w górach, wraz z wysokością, warunki zmieniają się diametralnie. Z ciepłej wiosny w Dolinie Kościeliskiej, przeszliśmy w przedwiośnie w Kobylarzowym Żlebie, zaś powyżej 2000 m n.p.m. powitały nas warunki prawie zimowe. Podczas gdy nasłonecznione zbocza odkrywają kępy rudej trawy, na tych bardziej północnych, ocienionych, zalegają grube warstwy zmrożonego i rozmiękającego miejscami, starego śniegu. Idąc, miejscami trzeba uważać, aby nie wpaść w ten śnieg prawie do pasa lub nie połamać nóg na zlodowaciałej zmarzlinie.
Czerwony Grzbiet prawie cały był jeszcze pokryty śniegiem. Zimny wiatr i zasiekający deszcz utrudniały trekking. Nasza wycieczka w Tatry stawała się coraz większym wyzwaniem. Na Małołączniaku musieliśmy podjąć decyzję, czy iść dalej. Józek Posadzki chciał wracać lub wybrać krótsze przejście do Małej Łąki – stary, rozsądny przewodnik tatrzański. Ja (nieco młodszy i mniej rozsądny przewodnik tatrzański) czułam na sobie presję grupy i chęć kontynuacji trasy. Okoliczne szczyty stały we mgle. Zdecydowaliśmy się jednak przejść Czerwone Wierchy aż po Ciemniak.
Krzesanica i Ciemniak we mgle
Orientacja w terenie była mocno utrudniona, a stare ślady zasypał świeży śnieg. Na tym odcinku szlaku trzeba być bardzo ostrożnym – Czerwone Wierchy po stronie polskiej opadają stromymi ścianami i każde odbicie na stronę północną może zakończyć się tragedią.Przed nami były kolejno Przełęcz Litworowa i Krzesanica a potem Mułowa Przełęcz, którą mijaliśmy trzymając się wystających skał, aby nie zsunąć się po śniegu do Doliny Tomanowej Liptowskiej. Na szczęście Ciemniak osiągnęliśmy cali i zdrowi.
Czerwone Wierchy zostają za nami
Z Ciemniaka czekało nas jeszcze dość długie zejście, obfitowało jednak w niecodzienne widoki.
Trawers Kopy Upłaziańskiej, z powodu zalegającego tam śniegu, wymagał dużej ostrożności (zsunięcie się do Małej Świstówki grozi śmiercią!). Jeszcze tylko spokojny odpoczynek pod Piecem i zejście do Miętusiej.
Tak zakończył się pierwszy dzień. Pomimo niezbyt długiej trasy, ale z powodu trudnych warunków, wszyscy byli zmęczeni. Wieczorna herbata z wiśniówką smakowała wybornie. W Zajeździe Józef na Polanie Biały Potok przyrządzono dla nas pstrągi – nagroda za trudny dzień. Gospodarz, pan Józef, nie szczędził nam swojego towarzystwa i dostępu do bufetu. Udzielał zniżki wszystkim łysym (bo sam jest łysy i pragnie szczególnie ugościć podobnych do siebie). Ponieważ nie jestem łysa, nie mogłam liczyć na specjalne względy i poszłam spać wcześniej, niż inni.
Górnictwo tatrzańskie – Dolina Kościeliska i jej żelazna przeszłość
Następnego dnia z rana powitało nas słońce i towarzyszyło nam przez kilka godzin. Doliną Kościeliską wyruszyliśmy na Ornak. Po drodze oczywiście krótkie postoje i historyczne komentarze Józka Posadzkiego – najciekawsze przy kapliczce górniczej i przy starej lipie, którą przed karczmą w Dolinie Kościeliskiej posadzono w 1813 roku. Karczmy już nie ma, ale lipa stoi, jak przed 200 – laty i mam nadzieję, że nikt jej nie zniszczy.
Potem jeszcze obowiązkowa szarlotka tatrzańska w schronisku na Małej Polance Ornaczańskiej i wyruszyliśmy na Iwaniacką Przełęcz.
Błyszcz i Bystra – nasze dzisiejsze marzenie.
Tuż za schroniskiem kaczeńce pozłociły polanę. W oddali, tam, gdzie w górę ciągnie się Dolina Pyszniańska, przez oślepiające światło przebijało się nasze dzisiejsze marzenie – Bystra (2248 m n.p.m.), najwyższy szczyt Tatr Zachodnich. Wczorajsze doświadczenia ze śniegiem i wiatrem na grani, nie napawały nas jednak optymizmem.
Nawet najdłuższa żmija przemija…
W drodze na Iwaniacką Przełęcz, na tatrzańskim szlaku, wystawiona do słonka, wylegiwała się żmija zygzakowata – i nie wspominałabym o tym, gdyby nie komentarze Józka: „nawet najdłuższa żmija kiedyś przemija…”, a zaraz potem, ni z gruszki ni z pietruszki, dodał: „ gruchnę ci ja gruchnę na weselu druhnę”. Po męczącym podejściu wreszcie ukazała się nam Iwaniacka Przełęcz. Tutaj Józef Posadzki popatrzył z żalem na Kominiarski Wierch, powspominał stare czasy i poszedł swoją drogą, a my (pod moim tatrzańskim przewodnictwem) na Ornak.
Przełęcz Iwaniacka i Ornak
Choć na grani pozostawały jedynie wielkie, białe łaty, zacienione zbocza i żleby pełne były śniegu. Pokrywał on kosodrzewinę niemal po najwyższe gałązki. Miejscami śnieg był rozmiękły i wtedy zapadaliśmy się do pasa. Na grzbiecie Ornaku było już dobrze i można było nieco przyśpieszyć. Pokonywaliśmy kolejno Suchy Wierch Ornaczański, Ornak i Zadni Ornak.
Potem już tylko Siwa Przełęcz. Niestety, było już zbyt późno, zbyt mgliście, zbyt niebezpiecznie, aby kontynuować nasz trekking w Tatrach i wejść na Bystrą. Smutek podyktowany rozsądkiem ogarnął grupę. Postanowiliśmy zrobić krótki posiad z widokiem na Starorobociański i zejść Starą Robotą do Doliny Chochołowskiej.
Dolina Starorobociańska
Dolina Starorobociańska z wyciętym w pień drzewostanem przepełniała smutkiem. Krajobraz jak z obcego kosmosu. Trudno…
Do Zajazdu Józef dotarliśmy ok. 17.00. Kucharki uraczyły nas rumsztykiem z pieczarkami i wybornymi pierogami ruskimi. W ogóle, gdy będziecie kiedyś w tym zajeździe, koniecznie spróbujcie ruskich – ze śmietaną lub ze skwarkami…Wyśmienite.
Wycieczka w Tatry ostatniego dnia
Poranek trzeciego dnia znów piękny, ale wszyscy myślą już o powrocie do domu. Poszliśmy na krótką wycieczkę na Polanę Stoły. Widok był obłędny. Wyciągnięty na trawie, z buzią ku słonku Józek, mruczał pod nosem: Hej Bozicku, Bozicku, nie było to, nie było, jak przy maminym cycku… Spojrzałam, czy dobrze się czuje, ale był uśmiechnięty. Potem już tylko Ścieżka nad Reglami, Dolina Dudowa i Polana Biały Potok.
Zajazd Józef – doskonałe miejsce na nocleg
Kuchnia w Zajeździe Józef jeszcze raz pysznie nas ugościła – podano polędwiczki w sosie borowikowym. Pora wracać do domu… Przed nami kolejne wycieczki w Tatry i w Beskidy.
Ostatni raz tam byłem 8 lat temu 🙂 Chyba musze wrócić tam dzięki temu artykułowi, a okoliczności na takie wypady w sam raz.
Witam, właśnie potwierdzamy termin. Przejście kondycyjne „Z Doliny Kościeliskiej na grań Tatr Zachodnich” odbędzie się w tym roku w dniach 13-16.05.2021. Można wybrać się z nami. Zapraszam – Anna Piątek-Morawiec
Przepięknie tam jest. Samemu jeszcze nigdy nie byłem w Dolinie Kościeliskiej bo zawsze trasa wypadała jakoś tylko w pobliżu. Może w tym roku by udała się taka wyprawa do tego miejsca. Zdjęcia mnie bardzo do tego zachęcają. Ogólnie te rejony gór są przepiękne, tylko czasami w szczycie sezonu ludzi więcej niż w mrowisku. Jak bym zobaczył takie ślady bym czuł się zaniepokojony ;-0
Pingback: Wyjazd na trekking w Tatry. – Nowości z kraju i ze świata